Wojewoda Przemysław Czarnek opublikuje przeprosiny, dotyczące swojej wypowiedzi o Marszu Równości, jako promowaniu „zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”. To sądowy finał sprawy, którą wytoczył wojewodzie organizator marszu. Obie strony zawarły ugodę.
W czwartek Sąd Rejonowy Lublin – Zachód umorzył postępowanie przeciwko wojewodzie. Wcześniej bowiem obie strony doszły do porozumienia i uzgodniły treść przeprosin.
– Gdyby nie droga sądowa, Przemysław Czarnek nigdy nie przeprosiłby za swoje słowa. Tymczasem przeprasza. Można to traktować w kategorii zwycięstwa osób LGBT nad homofobiczną mową nienawiści w przestrzeni publicznej – komentuje Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości. – Cała ta ugoda to dowód na to, że nawet wysokiego rangą urzędnika można pociągnąć do odpowiedzialności za jego homofobiczne słowa.
Z treści uzgodnionego oświadczenia wynika, że Przemysław Czarnek przeprasza osoby, które obraził swoją wypowiedzią. Nadal jednak uważa, że homoseksualizm to „zboczenie, dewiacja i wynaturzenie”.
– Z niczego się nie wycofuję. Pozostaję przeciwnikiem promocji zboczeń, dewiacji i wynaturzeń oraz zwolennikiem małżeństwa opartego na związku kobiety i mężczyzny – komentował po zakończeniu sprawy Przemysław Czarnek. – W dalszym ciągu stwierdzam, że nigdy nie było moją intencją obrażenie kogokolwiek, bo do nikogo personalnie nie kierowałem swoich słów i nikogo nie nazwałem dewiantem czy zboczeńcem. Osób nie potępiam. Odnoszę się do nich z szacunkiem. Natomiast potępiam i nie akceptują czynów homoseksualnych, które są sprzeczne z nauczeniem Pisma Świętego i nazywane przez św. Pawła zboczeniami – dodał wojewoda.
Chociaż Przemysław Czarnek musi opublikować przeprosiny, to uznał, że sprawa zakończyła się jego zwycięstwem. W mediacjach przyjęto bowiem wersję oświadczenia, którą sam zaproponował.
– Ta dzisiejsza ugoda pokazuje, że możemy jednoznacznie stać w prawdzie i głosić nasze tezy, które wynikają z Pisma Świętego i nikt nam tego nie zabroni – skwitował wojewoda.
Proces dotyczył ubiegłorocznej wypowiedzi Przemysława Czarnka. Wojewoda na swoim kanale w serwisie Youtube krytykował pomysł organizowania w Lublinie Marszu Równości. Stwierdził m.in.: „Obnoszenie się ze swoją seksualnością na ulicy jest po prostu obrzydliwe. Nie promujmy zboczeń, dewiacji, wynaturzeń”. Prywatny akt oskarżenia przeciwko wojewodzie skierował organizator marszu – Bartosz Staszewski. Zarzucał politykowi zniesławienie. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy Lublin – Zachód umorzył sprawę. Uznał, że słowa wojewody były elementem „przedwyborczej debaty”. W lutym tego roku sąd odwoławczy nie zgodził się na umorzenie postępowania. Jednocześnie przywołując zapisy Konstytucji RP, jasno nakreślił granice wolności słowa.
– Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Nie mamy więc prawa, by kogokolwiek dyskryminować. Niezależnie od tego, kim jest – skwitował sędzia Artur Ozimek, uzasadniając swoje postanowienie. – Wolność słowa nie oznacza prawa do znieważania kogokolwiek. Kończy się tam, gdzie jedna ze stron obraża.
Po tym rozstrzygnięciu sprawa ponownie trafiła na wokandę Sądu Rejonowego Lublin – Zachód.
– Ten proces był potrzebny. O ile pierwotnie pan wojewoda odrzucił możliwość jakiegokolwiek pojednania, to później ocenił, że należy przeprosić – mówi Bartosz Przeciechowski, pełnomocnik organizatora Marszu Równości. – W postępowaniu mediacyjnym strony uzgodniły treść oświadczenia. Jego istotą jest to, że wojewoda przeprasza za to, że jego słowa mogły kogokolwiek obrazić. To jest najważniejsze. Oczywiście nie oczekujemy, że pan wojewoda zmieni swoje poglądy co do Pisma Świętego i katechizmu, chociaż uważamy, że one nie są trafne, bo zarówno Pismo Święte, jak i katechizm nakazują, by wszystkich ludzi szanować.
Treść przeprosin, które mają zostać opublikowane przez wojewodę Czarnka na mocy zawartej dziś ugody:
"Uprzejmie informuję, że nie było nigdy moim zamiarem obrażenie, ani dyskryminowanie kogokolwiek moimi słowami wypowiedzianymi w dniu 27 września 2018 r. na temat planowanego wówczas w Lublinie Marszu Równości, w tym żadnej grupy społecznej. W tej samej wypowiedzi jednoznacznie wskazałem, że nie interesuje mnie orientacja seksualna kogokolwiek, bo jest to prywatna sfera życia człowieka. Z tego też powodu nigdy nikogo nie miałem zamiaru obrażać, bo oddzielam osoby od czynów - osób nie potępiam, czynów jednak z uwagi w szczególności na nauczanie Pisma Świętego oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego, w żadnym wypadku nie mogę zaaprobować.
Jest mi niezmiernie przykro, że moje słowa wypowiedziane na youtube w dniu 27 września 2018 r. i w dniach następnych wywołały u odbiorców negatywne oceny co do moich intencji. Wszystkich, w szczególności Pana Bartosza Staszewskiego, którzy z tego powodu poczuli się urażeni - przepraszam.
Powyższe jednak w żaden sposób nie zmienia mojej jednoznacznie negatywnej oceny homoseksualizmu."